Czy alkoholizm to wyrok ??
- oraz różnica pomiędzy
"być uzależnionym" a "być w uzależnieniu"
inspiracja: warsztaty dalszego zdrowienia...
podziękowania: żonie Karolinie - za korektę i ciepłe słowo
Jest to ciężkie pytanie, ale jestem zdania, że warto włożyć wysiłek, aby spróbować odpowiedzieć na nie. Ja osobiście uważam, że jest to kwestia bardzo indywidualna.
Jakbym miał odpowiedzieć „tak” lub „nie” powiedziałbym – że zależy… Ktoś spyta, od czego? Otóż, odpowiedź jest złożona.
To czy alkoholizm jest wyrokiem, czy też nie zależy od tego jak sam uzależniony będzie na to patrzył, za co za tym idzie postępował.
Uważam tak, ponieważ w Polsce, samo słowo „alkoholik” odbierane jest raczej negatywnie w społeczeństwie.
Duża część ludzi, słysząc hasło „alkoholik” kojarzy je z marginesem społecznym, z ludźmi, którzy poprzez „brak silnej woli” piją oraz dla picia są w stanie zrobić wszystko.
Jest to smutne, ale takie są realia. Społeczeństwo nie potrafi odróżnić kim jest albo co znaczy „być uzależnionym” i łączy to z pojęciem „być czynnie uzależnionym”.
Alkoholik to alkoholik. A przecież jest wielka przepaść między alkoholikiem pijącym, a alkoholikiem trzeźwiejącym. Dla mających wątpliwości, wyjaśnię to na krótkim przykładzie.
Otóż osoba „czynnie uzależniona” na ogół pije, bo nie umie przestać, manipuluje, aby zdobyć środki na alkohol oraz kłamie, by zatuszować, szczególnie przed sobą samym konsekwencje swojego picia.
Natomiast osoba „z uzależnieniem” na ogół utrzymuje abstynencje, uczy się siebie, swoich emocji, rozwija się , ma świadomość swojej choroby oraz ograniczeń z nią związanych. Akceptuje to.
Te dwa pojęcia wrzucane są do jednego worka, czego konsekwencją jest presja, czy też lęk, gdy dochodzi do sytuacji, w której prawda o chorobie wychodzi na jaw.
Tak jak napisałem wcześniej, wszystko zależy od tego – jak sam alkoholik podchodzi do kwestii swej tożsamości jako osoby uzależnionej.
Prawda jest taka, że jeśli jesteśmy pogodzeni z faktem swojego uzależnienia, mamy to przepracowane oraz poukładane, to w większości przypadków alkoholizm to nie wyrok.
Ale, żeby osiągnąć ten poziom świadomości , niekiedy z pozoru nieosiągalny, trzeba dużo determinacji i wysiłku oraz czasu.
Tutaj śmiało posłużę się swoim przykładem- uważam, że ten proces we mnie trwa.
Niekiedy godzę się z myślą „że nie ma co się kopać z koniem”, że nie jestem w stanie zmienić nikogo poza sobą, że dużo zależy od mnie, od moich decyzji.
Że blokady są w mojej głowie. To czy alkoholizm jest dla mnie wyrokiem jest odbiciem lustrzanym tego,
czy na daną chwilę akceptuję samego siebie oraz czy buduję lub mam motywacje ku podążaniu tą drogą.
Jeśli np. będę niepogodzony ze sobą, jeśli nie będę miał motywacji, jeśli nie zaakceptuję siebie oraz przede wszystkim otaczającego mnie świata wraz z wszystkimi sytuacjami,
które mnie spotykają, może zabraknąć mi sił. Niekiedy tak się dzieje – warto mieć wtedy wsparcie. Prawda o chorobie alkoholowej jest niezmienna.
Aby utrzymywać abstynencję, muszę dbać o siebie. Mieć przyjaciół, którzy mnie rozumieją i wesprą w ciężkim czasie.
Alkoholizm nie musi być wyrokiem. Ale stanie się nim na pewno w przypadku wypicia „pierwszego” kieliszka. Tak to działa u osoby „z uzależnieniem”.
Każdy inny człowiek nie odczuje konsekwencji jakie poniesie w tym przypadku uzależniony. Minimalna dawka alkoholu sprawia, że taka osoba traci kontrolę nad życiem.
Być może nie upije się „do odcięcia” od razu, bo będzie chciała, a raczej jej choroba, udowodnić przed sobą samym i często bliskimi, że kontroluje sytuację (a raczej swoje picie).
Jej myśli, wola oraz działania będą jednak cały czas dążyć do napicia się. Taka jest moc alkoholu. Ona przegrała – ale o tym jeszcze nie wie... Tak to działa. To są ciężkie słowa, ale prawdziwe.
Dodam jeszcze, że choroba alkoholowa to nie koncert życzeń. Tu nic samo z siebie nie przychodzi. Czas, a raczej długość abstynencji, która jest oczywiście fundamentem całej pracy nad sobą,
to często mało, aby nastąpiły jakiekolwiek zmiany. Jest tak, ponieważ odstawienie alkoholu, nie zabiera przyczyn z jakich – alkoholik sięgał po alkohol.
Nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, niedojrzałość, życie w wyimaginowanym świecie, lęk i często brak akceptacji siebie. To wszystko zostaje.
Dlatego osobiście uważam, że osoba, która podejmuje taki trud jest bohaterem. Mam świadomość, że dla wielu jest to porównywalne ze zdobyciem Mont Everestu,
a nawet cięższe czy trudniejsze. Bohaterem jest ten, kto przestał pić oraz każdego dnia mierzy się ze wszystkimi swoimi problemami, takimi jakie są one w rzeczywistości.
Nie znieczula się. Bardzo często nie umie, ponosi porażki – ale się nie poddaje. Bohaterem jest ten, kto potrafi przyznać się do słowa „porażka”,
choć tak naprawdę to tylko kwestia spojrzenia, ponieważ porażka, często staje się startem do zwycięstwa. Jest takim momentem zwrotnym.
Pisząc „porażka” nie mam oczywiście na myśli zapicia, ale świadomość wewnętrznej kapitulacji, zrozumienia, że alkohol zawsze wygra.
A jedyną skuteczną metodą, jest tu odpuszczenie oraz według mnie takie dojście do prawdy przedstawionej na grafice poniżej...
|
[odsłon: 1236] |
Wasze Komentarze |
Co daje Wasza pomoc i wsparcie ?? |
Dzięki Waszemu dobrowolnemu wsparciu jesteśmy w sieci , na Twojeje komórce, na Twoim tablecie czy na komputerze. Każda wpłata, za którą z góry serdecznie dziękuję - to także Twoja cegiełka w budowaniu trzeźwego stylu i sposobu życia.
Dzięki wpłatom...
• nie ma na stronie rozpraszających reklam , jest treść, która jest i ma być łatwo dostępna,
• powstają nowe działy np. "Na małym ekranie" czy "Znalezisko",
• cały materiał na stronie jest darmowy , w imię zasady "darmo wziąłeś, darmo oddaj"