Odziana w rozpacz, strach, ze złamanym sercem, z drżącym ciałem przeszła próg domu męża, by żyć na nowo. Dziś obchodzi rocznicę, swój pierwszy rok trzeźwości. Wydaje mi się, że ciągle śnię, nie było to proste, a jednak dałam radę. Ja, Agnieszka, dałam radę! Cholera, jestem tu, żyję, uśmiecham się, przebaczyłam tym, którzy mnie skrzywdzili. Ja też raniłam — siebie, rodzinę, znajomych. Tylko dlaczego dziś, teraz jestem pogrążona w smutku, prawie w żałobie? Żałoba za alkoholem, bo wiem, że muszę się z nim pożegnać na zawsze... W rocznicę trzeźwości dopada mnie smutek. Czym mam świętować? Herbatą, wodą? Ten smutek towarzyszy mi od tygodnia, nie pozwala nic robić. Leżę pod kocem, wkoło bałagan, za oknem deszcz — może to niebo płacze... Na razie brak mi sił, ale jestem Agnieszka i nie poddam się...
|
|
|
|